„Nie jestem VIPem, ale moje dzieci będą?”
„Daleko będziemy musieli wozić dziewczynki?” – zażartował mój mąż, kiedy z udawanym przejęciem odczytałam mu ofertę przedszkola, które „w każdym dziecku widzi przyszłą gwiazdę szklanych ekranów”.
Sama nie wiem, czy bardziej było mi do śmiechu, czy żal dzieci którym rodzice szykują taki los.
Oto bowiem bogaty program przedszkola oferuje „pierwsze zetknięcie się z literami oraz cyframi, rozwijanie komunikacji pisemnej, werbalnej oraz czytania, a także naukę wykonywania podstawowych działań matematycznych i języka angielskiego”. Ale spokojnie! LEKCJE odbywają się „w zdrowej równowadze czasu pracy i przerwy”.
To jeszcze nic. Liczenie i czytanie jest dla plebsu, a nikt nie chce mieć przecież zwykłego dziecka. Marzenie o potomku – lekarzu czy prawniku także już przeszło do lamusa. Dziś dziecko powinno być gwiazdą, by w jego blasku sławy dostąpili też rodzice. To nic, że im się nie udało. Zrobią wszystko, by udało się dzieciom. Ich marzenie spełni się dzięki córce – modelce lub za sprawą syna – aktora. Jak? Bardzo prosto. Przedszkole dla przyszłych celebrytów dba o wszystko, od zajęć na wybiegu po monolog aktorski. A co najważniejsze (choć wymienione na końcu) – „ma znajomości w produkcji filmowej”!
Jeśli oferta wydaje Ci się kusząca, łatwo odnajdziesz tą kuźnię VIPów. Zanim jednak zapiszesz tam swoją Dżesikę posłuchaj, dlaczego nie spotka w niej naszych dzieci:
Po pierwsze, gwiazdorskie przedszkole jest za daleko;)
Po drugie, przedszkolaki nie potrzebują liter i cyfr czy rozwijania komunikacji pisemnej. Klasyczna nauka czytania i pisania skierowana do dzieci, które poznawczo nie są jeszcze na to gotowe to jak budowanie domu z pominięciem fundamentów. Nie uda się, a nawet grozi katastrofą. Naprawdę wystarczy, jeśli z przedszkola dzieci wyjdą z wiarą we własne możliwości, dobrymi zdolnościami społecznymi, ciekawe świata, twórcze.
Po trzecie, nie chcę w przedszkolu żadnych LEKCJI. Dla przedszkolaków nie ma czegoś takiego jak „zdrowa równowaga czasu pracy i przerwy”. Dzieci bawią się ucząc i uczą bawiąc, przez cały czas. Śmiało stwierdzę nawet, że przedszkolaki uczą się rzeczy najważniejszych w swobodnych relacjach z rówieśnikami. Dzielenie ich dnia na „pracę i przerwę” jest co najmniej pomyłką.
Po czwarte ktoś, kto chce uczyć dzieci „monologu aktorskiego” chyba nie pracował nigdy z przedszkolakami:)
I ostatnie, ale najważniejsze: nie wyobrażam sobie, by przedszkolanki patrzyły na nasze dzieci jak na „przyszłe gwiazdy szklanych ekranów”. Chcę, by widziały w nich przede wszystkim Lilę i Alę, z ich własnymi potrzebami i pomysłami. Kto z nich wyrośnie? Mam nadzieję, że szczęśliwe osoby -nieważne, gwiazdy czy nie. Moje niespełnione marzenia nie mają tu nic do rzeczy.
Zdjęcie pochodzi z Pixabay.com
Najnowsze komentarze