Nie (z)noszę okularów! I dlatego nie umiem liczyć.

DSC_1459

Wzrok popsuł mi się pod koniec podstawówki. Nie jestem okulistą, ale okres szybkiego wzrostu to chyba typowy czas na pojawienie się kłopotów z widzeniem. Wada została szybko wykryta i skorygowana okularami. To znaczy byłaby skorygowana, gdybym owe okulary założyła więcej niż kilka razy. Dlaczego nie chciałam ich nosić, nawet „do tablicy”, nie pamiętam. Dziś jednak widzę, że nie byłam wyjątkowa.

W pracy często spotykam się z dziećmi, które powinny nosić okulary, ale nie chcą i koniec. Drodzy rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę, jakie to ważne. Braki w zeszycie, niezapisana praca domowa, nienadążanie za tokiem lekcji, trudności w zrozumieniu tematu, spadek motywacji do nauki – wszystko to może mieć związek z nieskorygowaną wadą wzroku.

Niemal całe liceum funkcjonowałam z niedowidzeniem. Mniejszym (najpierw) czy większym (z czasem), ale jakoś to było. Przyzwyczaiłam się. Nie patrzyłam daleko przed siebie, wystawy sklepowe podziwiałam z nosem przy szybie, znajomych nie zauważałam. Trudne słówka zamiast z tablicy, przepisywałam od koleżanki. Najgorzej było na matematyce, gdzie trzeba było na bieżąco śledzić robaczki na tablicy, aby cokolwiek zrozumieć. Pan W., mając mnie chyba za głąba, zapytawszy klasę o plany na przyszłość, parsknął śmiechem: „Ty na psychologię? A wiesz, że tam się trzeba uczyć?”. Swoją drogą, powinnam mu pokazać dyplom z wyróżnieniem.

Żyłam sobie szczęśliwie z moją (sekretną) ślepotą do czasu, gdy zrobiło się naprawdę groźnie i śmiesznie. Aby zobaczyć numer nadjeżdżającego autobusu, musiałam znaleźć się tuż przed nim. Podbiegałam więc do ulicy i odchodziłam, aż nadjechał właściwy. Mając dość kompromitacji, po rozmowie z rodzicami udałam się do okulisty, gdzie dobrano mi pierwsze miękkie soczewki. Do dziś pamiętam jak kroczyłam w nich Krakowskim Przedmieściem, z daleka przyglądając się twarzom, budynkom, witrynom sklepów. Świat odtąd wyglądał już zupełnie inaczej.

Do dziś nie (z)noszę okularów. Mam je w zanadrzu, używałam ich dwa razy w ciągu 15 lat – wtedy, gdy nabawiłam się zapalenia spojówek. Teraz już wiem, dlaczego ich nie lubię. Po pierwsze, widzę tylko na wprost – jak koń z klapkami na oczach. Denerwuje mnie to. Po drugie, obraz jest jakby zakrzywiony. Denerwuje mnie to bardzo. Po trzecie, wciąż czuję, że mam coś na nosie i uszach. Denerwuje mnie to przeokropnie.

Dlatego rozumiem dzieci, które przychodzą do mnie na wizytę bez okularów i nie chcą ich nosić także w szkole. Ja też tak miałam. I choć ostatecznie mi to nie zaszkodziło (matematyka nie jest mi potrzebna w stopniu wyższym niż podstawowy;) wiem, jak ważne jest prawidłowe widzenie. A im młodsze dziecko, tym ważniejsze. Nieleczona wada wzroku u małego dziecka powoduje zaburzenia w ogólnym rozwoju poznawczym, a później utrudnia bądź uniemożliwia naukę. Zwykle udaje się przekonać o tym rodzica, a często nawet i dziecko. Mnóstwo osób nosi przecież okulary i je lubi, ba, nawet wyglądają w nich lepiej niż bez.

Zdarzyło mi się jednak kilkoro uczniów, których do noszenia okularów nie był w stanie przekonać nikt i nic (to tacy, jak ja). Rodzicom radziłam wtedy, by porozmawiali z okulistą o soczewkach kontaktowych dla dziecka. Z mojego doświadczenia wiem, że obecnie ich noszenie nie jest drogie ani kłopotliwe. Cena zależy od rodzaju soczewek, a przy zakupach przez Internet może zamknąć się w kilkunastu – kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Te, których używam, należy zdejmować na noc (razem z oczyszczeniem zajmuje to mniej niż minutę, plus mycie rąk), ale są też soczewki jednodniowe jak i takie, które nosi się non-stop przez kilka tygodni. Dbałość o higienę jest ważna, ale nie nadzwyczajna – przed dotknięciem soczewki należy umyć ręce, nie powinno się trzeć powiek, a w przypadku gdy oczy wydają się suche można zastosować krople do oczu. Nie ma obaw o wypadanie soczewek czy skaleczenie nimi („szkła kontaktowe” to nazwa mocno nieaktualna, dziś raczej to „gumki kontaktowe”;) Trzeba za to pamiętać o regularnych wizytach u okulisty. Ostatecznie to on powinien decydować, czy dziecko może nosić soczewki, czy powinno przekonać się do okularów.

 

(Wpis zawiera linkowanie – we współpracy z firmą Reckitt Benckiser/ agencja Performics)

 

Podziel się

Polub Elementarz

Hurra chcesz mnie polubić
Hurra chcesz mnie polubić
INSTAGRAM

Chmurka

adaptacja do przedszkola bagaż na rower; motherhood; woreczki mon petit bleu; Baleron białoruski z szynkowara; karkówka z szynkowara bank mleka; mleko matczyne; Salma Hayek karmi piersią; karmienie czyjegoś dziecka bebczki czekoladowe bezpieczeństwo w samochodzie; foteliki samochodowe; dziecko w aucie bicie dzieci chłopiec bawi się lalkami; co obejrzeć we dwoje co robić z dzieckiem czworaczki z Bydgoszczy; czworaczki; pomoc dla czworaczków czytanie dziecku; jak zachęcić do czytania dobry czas dla dziecka etykietowanie dziecka; rola ojca w życiu dziecka gotowanie dla bliźniąt gotowanie dla niemowlaka instagram instamama jak skutecznie i bezpoleśnie popełnić samobójstwo; jak się zabić; jak odebrać sobie życie jak wykąpać bliźniaki jak zwiększyć szansę na bliźniaki karmienie piersią trojaczków; karmienie tandemowe; jak karmić trojaczki kuchnia najtrudniejsze w wychowaniu bliźniąt narodziny niebezpieczne środki czystości; naturalne środki czyszczące odpieluchowanie bliźniąt; nocne odpieluchowanie; nauka korzystania z nocnika pierwsza zupka polisport bilby junior Polisport Wallaby Evolution rozszerzanie diety Rummikub; gra rodzinna; fajna planszówka ryba dla niemowlaka; ryba blw samobadanie piersi; samobadanie jąder; gra wstępna sids smażone zielone pomidory; przekąska śmierć w nagrzanym samochodzie strzykawka talk-show; prawda w mediach; najpopularniejszy talk-show usypianie przedszkolaka wagon Step2; dla bliźniąt; wózek dla bliźniaków Wielka Sobota; Zmartwychwstanie; religia współspanie bliźnięta zabawki do kąpieli; Lilliputz; Wężowa wyspa; Fisher Price; Hot Wheels; Przyjaciele z wanny ziemniaczki pieczone po żydowsku; ziemniaki po żydowsku