Kompot z maku czy „niech się wypłacze”? O nauce zasypiania.
Każdy rodzic czeka z niecierpliwością na noc, którą jego dziecko spokojnie i bez pobudek prześpi. Jednych ta przyjemność spotyka wkrótce po narodzinach malucha, inni (uwierz, że jest to większość!) muszą czekać na to wiele miesięcy. I choć ci pierwsi często sukces przypisują sobie (wieczorne rytuały, trening zasypiania, kojąca atmosfera…), tak naprawdę nocne budzenie w większości przypadków jest wrodzone i mija wraz z rozwojem układu nerwowego.
Zachęcona przechwałkami innych rodziców na forach, doprowadzona do skrajnego zmęczenia i rozpaczy sama poszukiwałam odpowiedzi na pytanie, dlaczego moje dziecko budzi się tak często i co z tym zrobić. Było to pięć lat temu, syn miał kilka miesięcy, a ja nie wiedziałam, że na pierwszą przespaną noc przyjdzie mi jeszcze poczekać dwa i pół roku. W tym czasie poznałam wiele opinii na ten temat, od tak absurdalnych jak „dziecko jest przełamane i trzeba szukać szeptunki”, poprzez „przyzwyczajenie do piersi w nocy”, „za ciemno”, „za jasno” po „musi z tego wyrosnąć, to normalne”.
Intuicyjnie czułam, że trzeba to przetrwać, organizując życie tak, by zasypianie i nocne pobudki były jak najmniej męczące. Dobre rady, zgodnie z którymi miałam po prostu włożyć dziecko do łóżeczka i poczekać aż zaśnie oraz nie reagować na jego nocne płacze były nie do zaakceptowania. Intuicja (i chyba też zdrowy rozsądek) podpowiadały mi, że to nieludzkie i szkodliwe. Jak sama mogłabym ufać komuś, kto nie reaguje na moje wołanie? Dla kogo moje potrzeby są nieważne? Kto chce mnie się pozbyć w imię spokojnej nocy i dlatego zamyka mnie w miejscu, z którego nie mogę się wydostać, choć rozpaczliwie o to wołam? Czy chciałabym z tą osobą jeszcze rozmawiać? A może w ogóle przestałabym się komunikować, udając, że nic nie czuję. Prawdopodobnie wkrótce naprawdę przestałabym czuć cokolwiek, uznając emocje za coś, co należy stłumić.
Nieco bardziej cywilizowaną wersją „uczenia dziecka ładnie spać” wydawała się metoda 3-5-7. Sprawiała wrażenie wręcz naukowej, a to dzięki zegarmistrzowskiej precyzji połączonej z farmaceutyczną dokładnością. Zgodnie z tą metodą należało pozwolić dziecku płakać przez 3 minuty, następnie można było pozorować zainteresowanie, wykonując określone ruchy: głaskanie po pleckach, szeptanie do uszka, nie pamiętam dokładnie co jeszcze. Po ściśle określonej chwili trzeba było znowu wyjść, tym razem na dłużej. I tak do skutku – czyli uśnięcia. Miało to nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania i przesypiania nocy, z szaloną – ponoć- skutecznością (rozmawiając z rodzicami dowiaduję się, że ta skuteczność, przynajmniej długoterminowa, to mit). Poznałam jeszcze kilka innych wersji „treningu zasypiania”, wszystkie uwzględniały konieczność ignorowania dziecka, choć niektóre pozorowały zainteresowanie (co, szczerze mówiąc, pomagało bardziej rodzicom uniknąć wyrzutów sumienia – „no przecież wchodzę, głaszczę” niż dzieciom spokojnie zasnąć).
Żadna z tych metod, na szczęście, nie skradła mojego serca nie zamieniła mojego serca w kamień.
Dziś na szkodliwość tych metod mamy dowody nie tylko intuicyjne i racjonalne, ale także – naukowe.
Udowodniono, że pozostawianie płaczącego dziecka samemu sobie powoduje m.in.:
– niszczenie układu nerwowego rozwijającego się niemowlęcia (uwalniany w czasie stresu hormon – kortyzol – niszczy połączenia neuronalne)
– zaburzenie reakcji dziecka w sytuacjach stresowych na całe przyszłe życie (m.in. poprzez zakłócone działanie nerwu błędnego, co może skutkować wieloma problemami jak choćby zespołem jelita drażliwego)
– kłopoty z autoregulacją dziecka (pozostawione bez utulenia dziecko nie uczy się uspokajania, tj. przywracania równowagi układu nerwowego i całego ciała)
– niszczenie zaufania dziecka – do siebie, do rodziców, do całego świata (poczucie sprawczości i własnej wartości jest obniżone)
– obniżenie poczucia bezpieczeństwa dziecka
– obniżenie wrażliwości rodzica na sygnały wysyłane przez dziecko (niszczenie więzi rodzic – dziecko powoduje utratę zdolności odczytywania i odpowiadania na potrzeby dziecka)
– większe zagrożenie depresją w przyszłości
– obniżenie inteligencji (!), zdolności społecznych i empatii dziecka
Może myślisz teraz…hmm, co ona wypisuje. Niemożliwe, by kilka wieczorów płaczu dało tak katastrofalne skutki. To tylko płacz. A ja powiem Ci, to nie TYLKO płacz. To AŻ brak Twojego dotyku, głosu i czułości wtedy, gdy dziecko ich potrzebuje. Pewnie słyszałeś o badaniach dzieci, które były zadbane fizycznie, ale pozbawione bliskości i dotyku. Większość z nich zmarła w pierwszym roku życia.
Być może wielu płaczącym w samotności niemowlętom nic się nie stanie. Przecież na poczucie bezpieczeństwa, reakcje w sytuacjach stresowych czy relacje społeczne wpływa wiele czynników, nie tylko to, czy rodzice reagują na płacz, czy nie. Naukowcy nie są też w stanie ocenić, jak długo niemowlę może płakać bez szkody dla organizmu (mówimy oczywiście o płaczu, którego nikt nie próbuje utulić).
Być może więc tym niemowlętom nic się nie stanie, tak jak nie stało się tysiącom dzieci, które niegdyś utulano kompotem z maku.
Wolę nie sprawdzać na własnych dzieciach. Skoro mnie wołają (czyt. płaczą dłużej niż kilka chwil), widocznie potrzebują, bym była blisko. Dobrowolnie zdecydowałam się być mamą. Dzieci nie są intruzami a moją radością, tak w dzień jak i w nocy. Nie wyobrażam sobie zostawić ich wołania bez odpowiedzi bez względu na to, czy słyszę „Mamo, potwory są pod łóżkiem, boję się, przyjdź”, czy po prostu niemowlęcy płacz. Zdążę się jeszcze wyspać, a za tymi pobudkami pewnie kiedyś zatęsknię.
Więcej o niebezpieczeństwach „wypłakiwania” oraz znaczeniu wczesnych, pozytywnych doświadczeń dziecka na jego przyszłe życie możesz poczytać tutaj (Harvard University) i tutaj (Psychology Today).
Więcej na mojej stronie
-
psycholog na macierzynskim
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
psycholog na macierzynskim
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
psycholog na macierzynskim
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
psycholog na macierzynskim
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
psycholog na macierzynskim
-
-
-
-
-
….l
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
-
gabistworkowo.blogspot.com
-
http://about.me/lavinka lavinka
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-