Kiedy jednakowe ubranie krzywdzi bliźnięta?
Pomyślałam, że na stronie takiej jak ta nie może zabraknąć odpowiedzi na odwieczne pytanie: Jak ubierać bliźnięta? Tak samo, podobnie czy całkiem inaczej?
Postaram się na nie odpowiedzieć jako psycholog i jako mama bliźniąt.
Powszechnie wiadomo, że (zwłaszcza jednojajowe) bliźnięta są dla otoczenia swego rodzaju ciekawostką. Identycznie ubrane zwracają na siebie uwagę, wyglądają uroczo i zabawnie. Potocznie uważa się jednak, że ubieranie bliźniąt tak samo źle wpływa na ich rozwój, zaburzając poczucie indywidualności i kształtowanie się tożsamości dziecka. Czy słusznie?
Wielu rodziców ubiera bliźnięta identycznie, gdy są one niemowlętami i małymi dziećmi. Z czasem, gdy mają one coraz więcej do powiedzenia, zaczynają wykazywać preferencje co do ubrań. I jeśli mają możliwość swobodnego decydowania o tym, czy chcą wyglądać tak samo, czy inaczej, wszystko jest w porządku. Możliwe, że dla podkreślenia swojej więzi, a czasem na zasadzie swego rodzaju rywalizacji (by „było sprawiedliwie”), chcą zawsze nosić takie same ubrania. Biorąc pod uwagę niemal identyczne geny bliźniąt jednojajowych i wspólne wychowanie prawdopodobne jest też, że będą miały podobny styl. Często jednak z czasem, szczególnie w wieku dojrzewania, zrezygnują z jednakowych zestawów ubrań na rzecz ukazywania swej indywidualności.
Rzadko spotyka się dorosłe pary bliźniąt ubrane identycznie. Wyjątkiem są rodzeństwa takie jak sześćdziesięciodwuletnie siostry Kathy i Rosey, które od 2000 roku (kiedy to rozwiodły się ze swoimi mężami), zamieszkały blisko siebie i codziennie (a nawet w nocy) ubierają się tak samo. Co ciekawe, jako dzieci były ubierane inaczej. Swoje oryginalne przyzwyczajenie tłumaczą między innymi tym, że uwielbiają zwracać na siebie uwagę – czują się wtedy jak celebrytki.
Poszukując badań, które jednoznacznie wykazały, jaki wpływ ma identyczne ubieranie bliźniąt na ich rozwój, nie natknęłam się na nic wiarygodnego. Jestem przekonana, że – jak we wszystkim – istotny jest zdrowy rozsądek i szacunek dla preferencji dzieci. Uporczywe ubieranie ich jednakowo i przebieranie dwójki za każdym razem, gdy jedno zaplami skarpetkę czy zgubi czapkę wydaje się niezdrowym objawem. Może być to dla dzieci komunikatem, że nie powinny się różnić, mają być jak najbardziej podobne (gdy tymczasem nigdy nie będą!). Unikanie jak ognia identycznych elementów garderoby również uważam za przesadę.
Myślę, że bardziej niż sam fakt jednakowego ubierania szkodliwe (i denerwujące) może być częste mylenie dzieci przez rodzinę, znajomych czy nauczycieli. Różne ubrania mogą ułatwić zadanie, ale nie muszą. Niektórzy rodzice proponują, by dobrać dzieciom dany kolor (lub zestaw kolorów, np. zimne/ciepłe) i konsekwentnie go zakładać. Zdecydowanie nie przekonuje mnie to rozwiązanie. Są przecież inne rozwiązania. Dorosłym zwykle wystarczy wskazać różnicę (zawsze jakaś jest) lub za każdym razem dyskretnie wskazać, kto jest kim. Swoją drogą, nasz sześciolatek co rano pyta, która to która siostra i zapamiętuje na cały dzień (a raczej do pierwszego przebrania;)
Nasze córki, zdaniem wielu osób, są do siebie bardzo podobne. Czasem, nawet gdy ubrane są całkiem inaczej, słyszę, że są identyczne. Zdarzało się, że wchodziłam do sklepu z jedną, a po chwili z drugą (w innym stroju), a ekspedientki sądziły, że przyszłam z tym samym dzieckiem. Widocznie skupiały się bardziej na twarzy niż ubiorze.
Przyznam, że zanim dziewczynki się urodziły, dziwiłam się rodzicom, którzy ubierali bliźnięta identycznie. Zastanawiałam się, po co to robią i czy przebierają oboje, gdy jedno np. się zmoczy. Byłam przekonana do ubierania dziewczynek różnie, choćby po to, by je łatwiej odróżniano. Z czasem zorientowałam się, że w zupełnie naturalny sposób wybieram im w sklepie identyczne ubrania, jeśli nie ma tego samego modelu w różnych kolorach (bo to byłoby rozwiązaniem najlepszym). Nie wyobrażam sobie też, bym mogła jednej obciąć włosy, podczas gdy druga będzie miała długie (oczywiście zrobię to, jeśli same o to poproszą). Jeśli dostają od kogoś identyczne zestawy, noszą je tego samego dnia. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale widzę, że robi tak wielu „bliźniaczych” rodziców.
Być może jest tak dlatego, że jeśli coś mi się bardzo spodoba, chcę by miały to obie córki. Mam na myśli tylko ubrania – większość zabawek mają różnych i chętnie się nimi wymieniają lub bawią wspólnie. Ponadto, jeśli kupujemy buty lub kurtki, staram się wybrać jak najlepsze pod każdym względem. Wygrywa jeden model – dlaczego któreś z dzieci miałoby mieć gorszy? Co ciekawe, nawet jeśli coś jest identyczne – np. kurtki, kaski, rowery – dziewczyny i tak wiedzą, które należy do kogo i za nic w świecie nie pozwolą użyć tego odwrotnie. Chyba, że zamieniają się na niby – Ala mówi, że jest Lilą, a Lila Alą (takie cyrki w wieku dwóch lat, boje się co będzie dalej;)
Zazwyczaj jednak dziewczyny ubrane są różnie. A to dlatego, że większość ubrań dostajemy od lub po krewnych i znajomych królika, co mnie bardzo cieszy. Nie chcę też, by znajomym czy paniom w przedszkolu sprawiało kłopot odróżnienie dziewczynek.
Sądzę, że doświadczenie bycia wizualnie identycznym, także pod względem ubioru, nie namiesza nikomu w psychice, o ile nie dzieje się to pod przymusem i nie jest sztywnym, uporczywym sposobem ubierania bliźniąt. Indywidualność i wyjątkowość dziecka podkreśla się przecież nie tylko poprzez ubranie.
Więcej na mojej stronie
-
http://agumama.pl/ Agumama
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
-
kolorki
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
-
Ewa
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
-
marta litwińska
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-