Fanaberia czy przejaw rozsądku? Gadżet – „wydrzygrosz” czy realna potrzeba?
Wielu rodziców zadaje sobie te pytania kompletując wyprawkę dla oczekiwanego dziecka.
Monitor oddechu, bohater dzisiejszego wpisu. Urządzenie, które monitoruje oddech niemowlęcia i wszczyna alarm w sytuacji, gdy spada on poniżej oczekiwanej częstotliwości lub zanika na dłużej niż 20 sekund (w niektórych modelach można ustawić inny czas reakcji).
Może uratować życie. Dla mnie to wystarczający powód ku temu, by był on żelaznym punktem na liście zakupów.
Ryzyko utraty oddechu u zdrowego dziecka jest marginalne, ale istnieje. Przypadek zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej niemowląt (SIDS – Sudden Infant Death Syndrome) zdarza się w Polsce statystycznie co drugi dzień. Zwykle dotyczy maluchów poniżej 6 miesiąca życia. Medycyna wciąż nie potrafi wyjaśnić SIDS, polegającego na tym, iż dziecko umiera we śnie z nieznanych przyczyn. Najprawdopodobniej niemowlę przestaje po prostu oddychać, a powód tego jest trudny do jednoznacznego ustalenia. Ryzyko zespołu można zmniejszyć dbając o zdrowy tryb życia w ciąży, unikając przegrzewania dziecka, układając je do spania w bezpiecznym miejscu (bez poduszek czy pluszaków), będąc blisko śpiącego niemowlęcia. Tym, co daje niemal stuprocentową pewność dostrzeżenia utraty oddechu i szybką reakcję rodzica jest właśnie monitor.
Kiedy korzystanie z monitora jest szczególnie istotne?
• gdy dziecko jest wcześniakiem
• gdy u noworodka występowały problemy z oddychaniem, np. bezdechy
• gdy dziecko miało niską wagę urodzeniową
• gdy noworodek często ulewa
• gdy w rodzinie był przypadek SIDS
• jeśli przewidujesz, że będziesz co chwila sprawdzać, czy dziecko oddycha
Są dwa rodzaje monitorów oddechu: z płytką, którą wkłada się pod materacyk oraz mobilne, przyczepiane do pieluszki. Te drugie występują również w wersji z wbudowaną wibracją, mającą na celu wywołać oddech; wibracja włącza się po 15 sekundach bez oddechu, a jeśli ten nie wystąpi po kolejnych 5 sekundach, aktywuje się alarm. Co wtedy? Zwykle wystarczy wziąć dziecko na ręce, czasem obudzić. Tylko tyle. Rzadziej konieczne są poważniejsze zabiegi czy wezwanie pomocy.
Który monitor lepszy? Używałam obu rodzajów, napiszę więc o moich doświadczeniach.
Monitor płytkowy ma tą przewagę nad mobilnym, że rzadziej zdarzają mu się fałszywe alarmy. Pojawiają się one wtedy, gdy urządzenie nie wyczuwa ruchów oddechowych dziecka, czyli (w przypadku płytkowego) niemowlę znalazło się poza jego zasięgiem (np. uciekło z łóżeczka lub zostało wyjęte bez wyłączenia sprzętu) lub (w przypadku mobilnego) brzuszek dziecka znalazł się poza zasięgiem sensora (np. monitor uciekł z pieluszki). Zwykle za fałszywe alarmy odpowiada czynnik ludzki, tj.: bardzo aktywne dziecko, zapominalski rodzic, nieprawidłowy montaż monitora do dziecka lub dziecka do łóżeczka. Dodam, że żaden z fałszywych alarmów monitora (mobilnego), które nam się zdarzyły, nie obudził dziecka, choć dźwięk jest wyraźny i dość głośny. Było ich zaledwie kilka i wynikały ze zsunięcia się urządzenia z pieluszki, gdy dziecko było już bardzo ruchliwe (powyżej 6 miesiąca).
A teraz czas na zalety monitora mobilnego (montowanego do pieluszki). Po pierwsze i najważniejsze: bada on oddech dziecka cały czas, całą dobę i w każdym miejscu (nie tylko w łóżeczku). Także wtedy, gdy nosisz lub karmisz malca, wozisz go w wózku, jedziesz samochodem.
Po drugie, znacznie mniejsze jest ryzyko, że zapomnisz włączyć monitor. Każdorazowe przypinanie go do pieluszki podczas przewijania wchodzi w nawyk. Włączenie monitora płytkowego w nocy, gdy padnięci odkładamy malucha do łóżeczka może umknąć łatwiej.
Po trzecie, monitor zdaje egzamin, gdy dziecko śpi z rodzicami lub rodzeństwem, co jest częste u wieloraczków. Nawet jeśli planujesz każdorazowo odkładać niemowlę do łóżeczka, trudno przewidzieć, czy nie zmienisz zdania. Wtedy monitor płytkowy będzie bezużyteczny (i tak właśnie było u nas w przypadku pierworodnego).
Możesz mieć wątpliwość, czy monitor przyczepiony do pieluszki nie przeszkadza dziecku, np. gdy śpi na brzuszku lub siada czy raczkuje. My nie zauważyliśmy, by dziewczynkom było niewygodnie. Jednak dla pewności, że urządzenie nie ogranicza ich ruchów, po 6 miesiącu zakładaliśmy monitory tylko na czas snu.
O to, że monitor (bez względu na rodzaj) nie zadziała gdy trzeba, nie musisz się martwić. Łatwo sprawdzić, czy urządzenie nie jest uszkodzone (taki test trwa 20 sekund;), a bateria ma wskaźnik wyczerpania. Pobór baterii w obu przypadkach jest minimalny i my nigdy ich nie wymienialiśmy.
Na pytanie czy i jaki monitor zakupić, musicie odpowiedzieć sobie sami. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.
Więcej na mojej stronie
-
http://zosiatestuje.pl Zosia Testuje
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
-
http://ilekosztujablizniaki.pl Maciek ilekosztujablizniaki.pl
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-