Czy płacz w szatni niszczy mózg przedszkolaka?
Tuż przed końcem wakacji opublikowałam tekst o tym, jak szkodliwe jest ignorowanie płaczu niemowlęcia i pozostawianie go w samotności „do wypłakania” (do przeczytania tutaj). Pisałam między innymi o tym, jak odczuwany przez malucha stres zaburza rozwój układu nerwowego. Podkreśliłam, że to wczesne doświadczenie psuje relację rodzic – dziecko oraz rzutuje na jego przyszłość, utrudniając mu funkcjonowanie emocjonalne i społeczne.
Publikacja tekstu zbiegła się w czasie z rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy to wielu rodziców posyła swoje dzieci po raz pierwszy do przedszkola. Te początki bywają trudne (nie zawsze oczywiście!), często okupione łzami – tak dzieci jak i rodziców. A nawet nauczycieli! Ci ostatni z pewnością przyznają, że początek września to jeden z najtrudniejszych okresów w ich pracy. I właśnie na początku września dostaję wiele pytań dotyczących adaptacji w przedszkolu: „jak pomóc dziecku?”, „ile to potrwa?”, „czy to normalne?”, „czy ja go nie krzywdzę?”. (O tym wszystkim pisałam już tutaj i zachęcam do przeczytania tego artykułu). Ostatnio spotkałam się również z wątpliwościami, czy stres związany z adaptacją nie zakłóci przyszłego rozwoju dziecka. W końcu, jak pisałam we wspomnianym na początku artykule „uwalniany w czasie stresu hormon – kortyzol – niszczy połączenia neuronalne”.
Czy więc to, że dziecko płacze podczas rozstań z rodzicami w przedszkolu sprawi, że będzie się źle rozwijać? A może to trauma, która spowoduje nerwicę, depresję lub jeszcze inne nieszczęście?
Oto, co o tym sądzę jako psycholog i jako mama.
Płacz dziecka jest informacją o jego emocjach. Dla niemowląt i małych dzieci – jednym z głównych sposobów komunikowania swoich potrzeb. Uważam, że nigdy nie powinien być ignorowany, co nie oznacza, że należy mu zawsze na siłę zapobiegać lub za wszelką cenę sprawiać, by dziecko przestało płakać. Płacz to wyraz emocji, które przecież powinny zostać jakoś okazane (a nie stłumione). Inna jest jednak sytuacja, gdy płaczę i nikogo to nie obchodzi niż gdy wypłakuję się komuś, prawda? Inaczej płacze się w samotności, inaczej przy kimś bliskim.
To, czy stres związany z adaptacją przedszkolaka (którego wyrazem może być płacz) stanie się traumą czy też będzie stanowił kolejne trudne, ale budujące doświadczenie, zależy – moim zdaniem – od dojrzałości dziecka oraz tego, jakiego wsparcia udzieli mu otoczenie (rodzice i nauczyciele).
Trzyletnie dziecko zwykle potrafi już zrozumieć tłumaczenie, że zostanie w przedszkolu na pewien czas i mama czy tata po niego wrócą. Co nie znaczy, że nie będzie tęsknił, smucił się czy obawiał, że może jednak tak się nie stanie. Ważne jest więc, by stopniowo wydłużać czas pobytu w przedszkolu. Kolejne pozytywne doświadczenia (mama codziennie po mnie wraca!) pozwolą dziecku poczuć się pewnie. Istotne również, by dziecko mogło o swojej tęsknocie czy smutku opowiedzieć (nie pomaga „oj tam, przestań płakać, w przedszkolu jest super”; raczej „wiem, że za mną tęskniłeś”).
Trzyletnie dziecko potrafi już w znacznym stopniu powracać do stanu równowagi, czyli uspokoić się. Dzieje się tak dzięki temu, że wcześniej wielokrotnie pomagaliście mu to zrobić przytulając je, szepcząc do ucha czy lulając. Co więcej, w przedszkolu dziecko nie jest pozostawione same sobie, a przynajmniej nie powinno być (to dlatego dla nauczycielek w przedszkolu wrzesień jest tak wyczerpujący – one też biorą na siebie wiele dziecięcych emocji).
Układ nerwowy trzylatka oczywiście nie jest w pełni dojrzały i wciąż rozwija się, ale tempo nie jest już takie jak u niemowlęcia. Większa jest jego odporność na szkodliwe działanie stresu.
Trzylatek jest więc zwykle dojrzały na tyle, by dobrze zaadaptować się w przedszkolu. Są oczywiście wyjątki i to Twoim, rodzica, zadaniem jest ocenić, czy dziecko do nich należy. Mnie zaniepokoiłby niespokojny sen dziecka, zacinanie się przy mówieniu, powrót moczenia się, utrzymujące się wiele dni przygnębienie. To oznaki, że przedszkole przerasta emocjonalne możliwości dziecka. Szczególną czujność należy zachować, jeśli dziecko przeżywa lub przeżyło sytuacje, mogące negatywnie wpłynąć na jego poczucie bezpieczeństwa (śmierć kogoś bliskiego, rozłąka z mamą czy tatą, rozpad rodziny, wypadek itp.). Czasem najlepszym rozwiązaniem jest odczekać jeszcze trochę z wysłaniem pociechy do przedszkola, o ile masz taką możliwość.
Niemowlę płaczące samotne w swoim łóżeczku i trzylatek, nawet płaczący, ale otoczony troskliwym wsparciem, to dwie różne historie. Początki przedszkola mogą być więc doświadczeniem trudnym, które jednak dzięki Twojej i nauczycielek pomocy zostanie zapisane w dziecku jako budujące („dałem radę”!).
Nie zapominaj o tym, że zarówno Ty, jak i dziecko możecie być tym doświadczeniem wyczerpani, a przez to bardziej „nerwowi” i marudni. Zadbaj o siebie, zorganizuj choć kwadrans na odreagowanie – bieganie, gorącą kawę, obejrzany w ciszy program, napisanie nowego artykułu na bloga;) Musi się dać! Wypoczęci rodzice są lepsi niż sfrustrowani. I uwierz, już niedługo odprowadzanie do przedszkola stanie się rutynowym punktem dnia, bez wrześniowych emocji.
P.S. Być może idealnym rozwiązaniem wydaje się niektórym chodzenie do przedszkola z dzieckiem tak długo, aż samo zechce zostać bez rodzica, cóż, kiedy nie zawsze jest to możliwe;)
Więcej na mojej stronie
-
gabistworkowo.blogspot.com
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-