5 miejsc, które zachwyciły nas w Trójmieście (i kilka takich, które tym razem przegapiliśmy)
Oto pięć miejsc, które zrobiły na mnie wrażenie podczas niedawnego pobytu w Trójmieście. Wszystkie zdjęcia pochodzą z telefonu. Choć miałam ze sobą aparat, byłam zbyt zajęta by o nim pamiętać;)
Plaża w Gdyni – Orłowie
To malownicze miejsce, od którego zaczęliśmy urlop w Trójmieście i do którego z pewnością będziemy wracać. Poprzednio byliśmy tu oczekując narodzin dziewczynek. Teraz młode korzystały już w pełni z uroków Orłowa. Zarówno z molo, jak i rozciągających się po obu jego stronach plaż można podziwiać wspaniałe widoki. Słynny Klif Orłowski, pobudzające wyobraźnię kutry rybackie, majaczące w oddali statki i żurawie Stoczni Gdańskiej…nie jestem romantyczką, ale to robi na mnie wrażenie o każdej porze dnia i nocy. Poza podziwianiem widoków w Orłowie można przyjemnie poplażować (o ile nie zakwitną akurat sinice) i wyhasać dzieci na placu zabaw lub Promenadzie Marysieńki.
Bar Mleczny „Słoneczny”
Dobrze czytacie. Zachwycił mnie bar mleczny! Polecił nam go mieszkający w Trójmieście przyjaciel z czasów studenckich (swoją drogą, wraz z żoną pokazali nam też świetne miejsce m.in. na piknik i zakupy książkowe: Garnizon Kultury w Gdańsku). Mieszcząca się w Gdyni przy ulicy Antoniego Abrahama 60 (róg Żwirki i Wigury) jadłodajnia ma właściwie tylko dwie wady: jest ciasno i brakuje w niej toalety. Ten bar działa tak szybko i sprawnie jak najlepiej zorganizowany fast-food, jednocześnie serwując tanie, „domowe” posiłki. Dla najmłodszych klientów przewidziano bezpieczne foteliki, a nawet kolorowanki i kredki. Pomidorówka, którą nasze dzieci po prostu wciągnęły, kosztuje tam 3 złote, a nie 10 jak w innych miejscach. Mimo tłoku jest naprawdę czysto – dzięki temu, że pracownice uwijają się jak mróweczki czy inne pszczółki;) Należy im się pochwała i reklama. Polecam!
Centrum Nauki Experyment
To akurat obejrzałam sobie tylko z zewnątrz, przez szybę. W czasie gdy moi chłopcy szaleli w Experymencie, ja (z dziewczynami) kontemplowałam uroki bycia blogerem na festiwalu See Bloggers (o tym wydarzeniu napiszę niedługo). Ale choć sama z Centrum Nauki nie skorzystałam, spokojnie Wam je polecam. Tymon wyszedł stamtąd zachwycony. Po kilku godzinach biegania pomiędzy interaktywnymi stanowiskami rozentuzjazmowany opowiadał mi o tym, jak budował witraże, podnosił samochód Mini (udało się z pomocą koleżanki!) i przeprowadzał inne fascynujące eksperymenty. Będąc w Experymencie można m.in. doświadczyć trzęsienia ziemi, sprawdzić jak widzą zwierzęta oraz przekonać się, z jakimi barierami muszą walczyć osoby poruszające się na wózku. Są też stanowiska odpowiednie dla najmłodszych dzieci. Warto!
Molo w Sopocie
Klasyk, ale raczej nie przereklamowany. Po prostu trzeba i warto się po molo przejść. Mnie najbardziej zachwyciły przycumowane tam jachty, Tymka – motorówki. Zgodnie z daną mu obietnicą, następne wakacje rozpoczniemy od przepłynięcia Zatoki jedną z nich. W tym roku nie spacerowaliśmy po słynnym Monciaku, zabrakło nam już sił. Wybierając się do Sopotu warto nastawić się na kłopoty z parkowaniem. Miejsca blisko molo udało nam się znaleźć na dużym parkingu przy ulicy Majkowskiego.
Dar Pomorza (i okolice)
Na tym statku widać, słychać i czuć historię. Będąc tam łatwo wyobrazić sobie życie pływających „Darem” marynarzy: widzimy ich kabiny, kuchnię, jadalnię. Budzącymi grozę swą stromością schodkami schodzimy do maszynowni. Na pokładzie podziwiamy maszty, na które niegdyś – w ramach gimnastyki – wspinali się uczniowie Szkoły Morskiej. Oczywiście muzeum to nie jest przystosowane do zwiedzania przez osoby niepełnosprawne ruchowo, ale chętnie gości zorganizowane grupy niewidomych.
Niedaleko „Daru Pomorza” znajduje się tego lata 55-metrowy diabelski młyn. Na stałe zaś sąsiaduje z nim m.in. okręt „Błyskawica”, Marina Gdynia, plaża z dużym placem zabaw i Akwarium Gdyńskie (to atrakcja raczej dla dzieci starszych niż nasze). Niewiele dalej można kolejką linowo-terenową wjechać na Kamienną Górę i podziwiać Gdynię z jej wysokości.
ZOO w Gdańsku-Oliwie
Przepiękne miejsce, w którym zwierzęta mają naprawdę świetne warunki. Miejski Ogród Zoologiczny Wybrzeża może poszczycić się wieloma sukcesami w zakresie hodowli zwierząt, także tych zagrożonych wyginięciem. Tu rozmnażają się gatunki, które nigdzie indziej w niewoli „nie chcą się rodzić”. ZOO zajmuje ogromny teren, na jego solidne zwiedzenie z dziećmi trzeba by przeznaczyć kilka dni. Alternatywą dla pieszej wędrówki są drewniane wagoniki (dla dzieci) lub „ciuchcia”, którą (za jedyne 12 złotych) w ciągu godziny można objechać cały ogród. Pan kierowca zatrzymuje się przy każdym wybiegu i bardzo (bardzo!) interesująco opowiada o jego mieszkańcach. Wzruszyła mnie m.in. historia wielbłąda, oddzielonego od rodziny za karę (dręczył młode), zaś rozbawiła – opowieść o dzikiej kotce, która nie zaakceptowała narzeczonego. Po przejażdżce z przewodnikiem warto jeszcze zajrzeć do zwierzaków, które zainteresowały dzieciaki najbardziej.
Warto wiedzieć, że w połowie lipca ZOO nawiedziła wielka ulewa, powodując ogromne szkody. Tylko szybka akcja pracowników (a może trochę i cud?) sprawiły, że zwierzęta nie ucierpiały.
Podczas tegorocznego pobytu w Trójmieście nie udało nam się zwiedzić Centrum Hewelianum, Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, nie pokłoniliśmy się Neptunowi. Mimo wszystko i tak było…
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, pomóż mi rozwijać moją stronę udostępniając go znajomym lub/i klikając „Lubię to” na Facebooku – o tutaj:)
Więcej na mojej stronie
-
http://www.dzieciowo.pl/ Krusz.
-
http://www.elementarzmamy.pl/ Izabela
-
Tomasz Omasz
-